piątek, 25 grudnia 2009

Frohe Weihnachten!!!

Giotto, Pokłon trzech królów, 1304-6, Padwa

Bóg jest miłością,
a kto trwa w miłości,
ten trwa w Bogu,
a Bóg trwa w nim
(1 J 4,16)


Wpatrzony w Świętą Rodzinę z Betlejem,
składam z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2010 serdeczne życzenia miłości, radości i pokoju,
których niewyczerpanym źródłem jest tajemnica
Bożego Narodzenia.

środa, 23 grudnia 2009

m. jest aniolem

Jadąc samochodem zobaczyłem leżącego człowieka, leżącego twarzą w rowie. Zatrzymałem się. Wyszedłem z samochodu i podszedłem do człowieka. Był kompletnie pijany. Nie potrafiłem go podnieść. Bełkotał, aby nie wzywać policji. Nie moglem go zostawić na pustkowiu w tym rowie, bo by dalej spal i może nawet zamarzł na śmierć. Z drugiej strony jego zapach sprawiał, że nie moglem zbyt blisko niego stać, zbierało mi się na wymioty. Komiczna sytuacja elegancko ubrany facet i brzydko śmierdzący pijaczek, cały przemoknięty. Myśl: muszę coś zrobić, nie mogę go zostawić. Najgorsze, że zapomniałem komórki, żeby wezwać jakąś pomoc. Musiałem sam działać. Postanowiłem, że spróbuje go odwieść do domu. Był kompletnie mokry, czuć było mocz i nie tylko.... Wziąłem koc z bagażnika i zarzuciłem na przednie siedzenie. Najgorsze było podniesienie go z rowu, był dość ciężki, nie potrafił sam wstać, ale jakoś się udało, dotarliśmy do drzwi i zamiast trafić na siedzenie mój pasażer wpadł pupą na miejsce na nogi, trzeba było go znów podnosić. Udało się. Kilkakrotnie prosiłem go, by powiedział gdzie mieszka. Wymamrotał miejscowość. Kilka kilometrów jazdy. Myślałem, że się uduszę od smrodu w aucie. Otwarłem okno, bo nie moglem oddychać. Brało mnie na wymioty. Zacząłem oddychać ustami, by nie czuć. Pomogło. Pytam mojego gościa o adres. Ale nic. Jedyne słowa, które wypowiadał to: m. jest aniołem (Okazało się, że M. to jego córka, zresztą ją znam, bardzo fajna dziewczyna). Postanowiłem podjechać gdzieś gdzie są ludzie, w małej miejscowości ludzie się znają i wskażą mi miejsce zamieszkania mojego pasażera. Zatrzymałem się jakiś facet od razu poznał mojego towarzysza podróży: To Mikołaj, mieszka niedaleko. Wskazał dom. Zajechałem pod dom. Akurat z domu wychodziła M. Podszedłem do niej i mówię, że przywiozłem: pana Mikołaja, a ona na to, że taki tu nie mieszka. Ale poprosiłem, żeby go zobaczyła. Zrobiło jej się trochę głupio: tak, to mój tatuś. Prawdopodobnie na wsi mówią na tatę M. Mikołaj ze względu na brodę, którą nosi. Faktycznie inaczej ma na imię. M. zawołała wujka i kuzyna, którzy wyciągnęli mojego Mikołaja z samochodu. M. będzie pewnie mnie teraz omijać długim kołem. A ja wiem, że jej ojciec alkoholik bardzo ją kocha, całą drogę mamrotał, że M. jest aniołem. Wieczorem jechałem po świąteczne zakupy w moim aucie dalej czuje Mikołaja, kupiłem różne zapachy i go dalej czuje... I myślę o słowach Mikołaja: M. jest aniołem. A ja zrobiłem adwentowy dobry uczynek. Dzieciątko może mi zaliczy.

wtorek, 8 grudnia 2009

Dylematy św. Mikołaja


Dostałem od sw. Mikołaja kubek o sw. Mikolaju, który czyta otrzymane od dzieci listy z prosbami: "MP3, MP4, Laptop, konsola, DVD...". Powariowali?!

Filozoficznie o sumie


Wystąpili: René Kartezjusz Descartes i Augustyn z Hippony (w szerokich kołach zwany świętym) oraz gościnnie sum europejski (Silurus glanis)

Zaczerpnięte z http://filozofy.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?3

środa, 2 grudnia 2009

Calineczka na lodzie...




Z dziećmi ze szkoly bylem na rewii na lodzie pt. "Calineczka", przygotowaną przez moskiewskich mlodych łyżwiarzy (bylo sporo dzieci lyżwiarzy). Ladne kostiumy, niezla technika jazdy, efekty audiowizualne, oprawa, gadżety, ogólnie dosć sympatycznie.