poniedziałek, 31 stycznia 2011

Czl-owiec-czy los



Przy ul. Radzymińskiej 150 znajduje sie mural „Człowieczy los”, stworzony przez grupe „Twożywo” z Warszawy i „Farbieber” Dusseldorfu. Bardzo mi sie podoba, oddaje ducha wspolczesnej, wczesnokapitalistycznej Polski, pogonia za pieniadzem, przedmiotowym traktowaniem  drugiego czlowieka. Nieswiadoma zagrozenia owca prowadzona za reke przez groznego wilka. Zdana na jego laske i wole czyli widzimisie. Czerwony kolor (krwi) to jasno wyraza. Mural jakby do nas krzyczal, ze owcy los to czesto czlowieczy los. Nabiera znaczenia w tej ubogiej dzielnicy Warszawy.

Anielski Palikot


W Warszawie i okolicach na przydroznych billbordach panuje uskrzydlony Palikot, niczym aniol. Hipokryzja... Sposob w jaki sie ten pan zachowywal -uje wobec swojej bylej zony, zmarlych, wreszcie Polakow, raczej nie stawia go w szeregach anielskich, chyba ze posrod upadlych aniolow i w stylistyce z rogami, a nie biela i skrzydlami. Palikotowi zycze oprocz dobrego PR, trzezwosci rozumu i zdrowego sumienia. Swoja droga kase i tupet to facet ma: oblepil pol Warszawy, ciekawe jak to wyglada w innych zakamarkach Lechostanu?

czwartek, 27 stycznia 2011

O wiedzy - Mahomet

Albrecht Duerer, Philosophia, 1502
"Zdobywaj wiedze. Umozliwia ona temu, kto ja posiada, odroznienie dobrego od zla, oswieca droge do niebios. Jest naszym przyjacielem na pustyni, naszym towarzyszem w pustce, naszym przyjacielem w samotnosci. Wiedzie nas do szczescia, podtrzymuje w biedzie, jest ozdoba wsrod przyjaciol i zbroja wsrod wrogow" Mahomet (ok. 570-632)

poniedziałek, 24 stycznia 2011

O zielonej ksiazce!

Na zielonym blogu koniecznie trzeba napisac o najnowszej zielonej ksiazce. Wywolala moja radosc, haha. Czekam na Wasze komentarze, haha. Oto kilka zdan o niej:
"Konopie, które współcześnie kojarzą się głównie z marihuaną, są – o czym nie każdy wie – od wielu wieków niezwykle ważnym surowcem na wielu szerokościach geograficznych. Autor tej pracy, Dariusz Zielonka, wychodzi od podstawowych informacji biologicznych, by przybliżyć odmiany konopi. Przedstawia też szerokie spektrum zastosowań tych roślin w różnych gałęziach przemysłu.
Jak podkreśla Autor, „konopie siewne mogą stanowić w przyszłości jedno z najważniejszych źródeł przyjaznych środowisku surowców celulozowych, włóknistych, oleistych, energetycznych oraz farmaceutycznych” i są ciekawą alternatywą dla obecnie bardzo rozwiniętego, ale nie ekologicznego drzewnego przemysłu celulozowego.
Praca ta skupia się przede wszystkim na uprawie i produkcji konopi pod względem ekonomicznym. Omówiono więc w niej szczegółowo produkcję konopi i jej surowców w Polsce, ich eksportu i importu na przestrzeni lat, a przede wszystkim – opłacalność tejże produkcji. Co więcej, Autor rozważa, jakie będą przyszłe losy upraw i surowców konopnych w Polsce.
Dariusz Zielonka zadał sobie dużo trudu, by dotrzeć do materiałów na ten – jak się okazuje – mało dostępny w kraju temat. Praca ta jest więc cennym źródłem informacji. Całość została zilustrowana licznymi wykresami i tabelami, aby ułatwić odbiór treści.
Lektura obowiązkowa nie tylko dla studentów ekonomii czy biologii, ale dla wszystkich, którzy chcą poznać nowe trendy w przemyśle, które być może niedługo podbiją świat." 
Mozna czytac, ale mi tu nie palic... za duzo...
Bo co za duzo, to nie zdrowo... haha... 

O wszechmocy Boga - dialog Michaela z Rebem Chaimem

Cytuje dialog zydowskiego chlopca Michaela z nauczycielem Rebem Chaimem. Reb Chaim na jednej z lekcji religii poinformowal uczniow uroczyscie, ze Bog jest wszechmocny:
Michael od razu podniosl reke i zapytal nauczyciela.
"- A czy moze stworzyc taka ciezka skale, zeby nie mogl jej podniesc milion ludzi?
- Oczywiscie.
- Ale On sam moglby ja podniesc?
- Naturalnie.
Michael wpadl w podniecenie.
- A czy moglby stworzyc skale tak ciezka, ze nawet On sam nie moglby jej podniesc?
Reb Chaim rozpromienil sie, zadowolony, ze udalo mu sie wzbudzic taki zapal w nowym uczniu.
- Oczywiscie - przytaknal - Gdyby tylko zechcial...
Michael prawie krzyknal z podniecenia:
- Ale skoro nie moglby jej podniesc, to znaczy, ze nie wszystko moze, wiec nie jest wszechmocny!"
Cytat z "Rabina" Noaha Gordona. Fajna ksiazka o milosci rabina do zony, corki protestanckiego pastora. Choc sa pewne antypolskie akcenty - historia o Stasiu, antysemicie, wyrosnietym polglupku, ktory zneca sie nad biednym Michaelem (nakazuje mu mowic, ze zydzi jedza gowno, ze zamordowali Jezusa Chrystusa, ze obcinaja sobie siusiaki i zjadaja je w sobote w bigosie), wreszcie mniejszy zydowski chlopiec wysmagal go porzadnie batem.

wtorek, 18 stycznia 2011

Prawie wiosenne człapanie

Po długiej przerwie rozpocząłem sezon człapania. W tym roku już drugi raz sobie poczłapałem. Tego mi było trzeba. Lubię to uderzenie endorfin po powrocie z biegania. Szkoda tylko, że tak trudno jest się zebrać do wysiłku, haha.

niedziela, 16 stycznia 2011

9

Wczoraj w nocy w ramach nadrabiania zaległości kinowych obejrzałem film animowany 9.  Akcja rozgrywa się po wojnie między ludźmi i maszynami (ludzkość przegrała i wyginęła). W postapokaliptycznej przyszłości pewnej grupie szmacianych laleczek grozi zagłada. Zrobią wszystko, aby uratować swoje życie. Jedna z nich, nosząca na plecach numer 9, jest ich ostatnią nadzieją na przetrwanie. Na życie laleczek czyhają siejące zagładę, drapieżne kreatury (maszyny) nowego świata. Sama fabuła nie jest specjalnie oryginalna i porywająca. Natomiast porusza sposób jej przedstawienia: jak!!! - ekstraklasa. Genialna wizualnie (zwłaszcza początek, później oko się przyzwyczaja) opowieść, niezwykła animacja, pieczołowicie ukazane szczegóły, sposób przedstawienia, praca kamery  - to wywiera niesamowite wrażenie już od pierwszych sekund projekcji. Zaznaczam, że nie jest to film dla dzieci, mimo, że jest animacja, za dużo - moim zdaniem - brutalności. Polecam do obejrzenia, dla podziwiania sztuki i kunsztu współczesnej animacji.

sobota, 15 stycznia 2011

Czar "Mikołajka"

Koniec tygodnia upływa mi pod znakiem francuskiej komedii. Jestem pod jej urokiem. Może istnieje coś takiego jak francuska szkoła komediowa?

Dziś przedpołudniem obejrzałem „Mikołajka”. W filmie fabuła obraca się wokół jednego wydarzenia z książki Rene Gościnnego i J –J. Sempego. Mikołajek, na podstawie swojego dziecięcego logicznego rozumowania dochodzi do wniosku, że będzie miał braciszka. A ponieważ jednocześnie uznaje, że rodzice przestali go kochać i porzucą go w lesie, zaczyna zastanawiać się wspólnie z kolegami, jak pozbyć się kłopotliwego rodzeństwa, zanim to w ogóle się pojawi. To główny motyw film. Na końcu rodzi się nie braciszek, lecz siostrzyczka Mikołajka.

Co ciekawe doszedłem do wniosku, że czasami i ja, podobnie jak Mikołajek, buduje jakieś struktury myśleniowe, buduje wizje, planuje, wyobrażam sobie, nadinterpretuje pewne sytuacje. A może się zdarzyć, że to wszystko jest nadbudowane na błędnym założeniu.

W filmie pojawia się świetna obsada aktorska. Najważniejsi są mali, czarujący chłopcy, którzy razem tworzą na ekranie naprawdę barwną grupę nietypowych indywiduów. Czarujący, przesympatyczny jest sam tytułowy Mikołajek, potem przemądrzały Ananiasz zezem spoglądający zza okularów w rogowych oprawkach, Kleofas, który ciągle stoi w kącie, wypieszczony Gotfryd przywożony do szkoły przez szofera, czy wreszcie grubiutki Alcest z kanapką w dłoni.
Film wprowadza nas w dziecięcy świat, może raczej chłopięcy świat. Dla mnie był to w pewnym sensie powrót do dzieciństwa, pomysłów, zabaw, radości i lęków, sukcesów i porażek. Pokazuje relacje pomiędzy dziećmi a rówieśnikami, (a dziewczynami - oddzielna kategoria - urocza scena kiedy Mikołajek bawi się z dziewczynami a w pewnym momencie zauważa swych kolegów) a rodzicami, (rozbawiła mnie scena  wycieczki do lasu) a nauczycielami, a wreszcie rodzeństwem.

Film posiada swój urok, podobały mi się szczególnie dialogi: będę chciał jeszcze raz zobaczyć ten film. Polecam!!!

Bazyl. Człowiek z kulą w głowie

Wczoraj udało mi się wreszcie obejrzeć komedię „Bazyl. Człowiek z kulą w głowie”. Pokazy filmowe mi umknęły (brak czasu…), stąd wczoraj w pokoiku na stoliku z komputera rozpoczął się seans. Film mnie zachwycił.
„Bazyl. Człowiek z kulą w głowie” to nowa, niezwykła komedia twórców niezapomnianej „Amelii”. Szalona opowieść o postrzelonym Bazylu, który postanawia zemścić się na producentach broni. Tytułowy bohater został przypadkowo postrzelony. Na tyle nieszczęśliwie, że kula utkwiła mu w mózgu. Nie została wyjęta przez lekarzy (bowiem byłby jak „roślinka”), więc biedny bohater musiał z nią żyć. Przy pomocy przyjaciół to mu się udaje. A przyjaciele to nietuzinkowi kloszardzi m. in.  kobieta-guma, która po prostu musi nawet siedzieć w akrobatyczny sposób np. w lodówce, dziewczyna Kalkulator, która potrafi przeliczyć dosłownie wszystko w pamięci (odleglość nadjeżdżającego samochodu, wymiary krawieckie), czy Fracasse (niesamowity Dominique Pinon), który pobił kiedyś rekord Guinnessa w wysokości lotu człowieka wystrzelonego z armaty.
Piękne i nierzadko zaskakujące kadry zdjęciowe są mocną stroną tego filmu. Jest bajkowo, lubie takie klimaty! Podobała mi się gra aktorów, zwłaszcza tytułowego nieporadnego Bazyla (Dany Boon).
 Film to porywająca, bajkowa, wciągająca od pierwszych minut historia, przednia rozrywka, pełna humoru, absurdu i surrealizmu, do tego ze świetnymi zdjęciami oraz muzyką. Świetny film, polecam!

piątek, 14 stycznia 2011

Poczto polska, więcej szacunku!!!

Poczta. Wchodzę kupić znaczki. Jak zwykle ogromne kolejki (nie przypominam sobie, żeby był kiedyś na poczcie luz). Otwarte dwa okienka. Stoje swoje 15 minut. W pewnym momencie pani z sąsiedniego okienka zamyka swe okienko i informuje, żeby petenci przeszli do sąsiedniego, bo ma przerwę. W duchu myślę, że miałem szczęście i dobrze wybrałem kolejkę. Ok. Rozumiem, że pani ma prawo do przerwy (herbatki, toalety, świeżego powietrza, rozprostowania nóg i pleców), ale istnieje jeszcze szacunek dla klienta. Jeśli przewiduje przerwę to informuje ostatniego klienta, że on jest ostatni i proszę, aby przekazywał tę informację pozostałym. Wówczas nie denerwuje się osoba, która wystała swoje 15 minut i pod nosem, ktoś zamknął jej okienko informując, żeby przeszedł do sąsiedniego, bo ma teraz przerwę, co może oznaczać ponowne odstanie 15 minut i modlitwę, żeby kolejna pani nie zamknęła okienko. A potrzeba niewiele, więcej szacunku. Są inne metody: wywieszenie informacji o przerwie, albo metoda numerkowa (trochę droższa) każdy klient dostaje numer, który wyświetla się przy okienku i do niego podchodzi się załatwić swą sprawę. I jeszcze jedna rzecz. Przede mną stała starsza pani, która chciała coś opłacić i prosiła panią w okienku o pomoc w wypisaniu druczku, odeszła z informacją, że to nie zakres obowiązku kasjerki pocztowej. Jasne, to prawda. Ale może poczta pomyśli o praktykantach albo stażystach, którzy mogliby pomagać starszym w takich sytuacjach. Nie mówię tu o poczcie z jednym okienkiem, ale dość dużej poczcie miejskiej. A więcej poczto polska, z tradycjami i ponoć nowoczesna, więcej szacunku!

środa, 12 stycznia 2011

Kasia art

Dziewczyna z czereśniami, 2010
Polecam blog Kasi (absolwentka malarstwa i grafiki Krakowskiej Akademii). Na swym blogu prezentuje głównie swoje prace malarskie. Jej praca dyplomowa poświęcona była rodzinie. Ma ciekawy styl, niektóre jej obrazy poznałem "osobiście". Kasiu, dalej rozwijaj swoje artystyczne talenty!!!
Adres jej strony to: art-sztuka-kasia.blogspot.com

niedziela, 9 stycznia 2011

C+M+B czy K+M+B?

Trwa czas odwiedzin kolędowych. Na drzwiach lub oddrzwiach ministranci kreślą kredą tajemnicze literki CMB lub KMB. Co one znaczą? Sami ministranci, wyszkoleni przez księdza opiekuna, wyjaśnią, że to inicjały trzech mędrców (królów) ze Wschodu: Kacpra, Melchiora i Baltazara. Pięknie! Jednak zapomina się o innym, głębszym i wcześniejszym znaczeniu tych liter: C-M-B z łacińska "Christus Mansionem Benedicat" (Chrystus błogosławi temu domowi/mieszkaniu). W tym ujęciu zawarte jest życzenie błogosławieństwa samego Chrystusa naszemu domostwu, zatem obdarowanie łaską i ochrona przed złem. Czyli coś więcej niż odwiedziny mędrców, czy mędrca w czarnej sutannie.

niedziela, 2 stycznia 2011

Fatalna pomyłka...

Bardzo się śpieszyłem, jechałem szybko samochodem. Miałem ważny powód. Nie mogłem się przecież spóźnić na własny egzamin doktorski. Jednak zdążyłem przyjechać na czas. Poczucie spokoju. Ale w pewnym momencie zorientowałem się, że przyjechałem nie do tego miasta, gdzie miała odbyć się obrona. Zwyczajnie pomyliłem się. Właściwe miejsce znajdowało się kilkaset kilometrów dalej. Śpieszyłem się, ale przyjechałem nie do właściwego miejsca. Zimny pot oblał mnie. Dlaczego ubzdurałem sobie to miasto? Spoglądam na zegarek. Już nie zdążę na czas. Przez głowę przeszła mi myśl o profesorach i gościach czekających na doktoranta, który nie pojawia się na publicznej obronie. Przez głowę przebiegają różne myśli: i poczucie bezradności Szkoda... Fatalna pomyłka... Tyle trudu na marne.. A później próba ratowania sytuacji: może da się jeszcze coś odkręcić... I przekręcam się na drugi bok. Otwieram oko i rozespany z uśmiechem przypominam sobie niezwykły sen. Pierwszy zapamiętany sen A.D. 2011. Aha, to się nie zdarzyło, to tylko sen... mogę spać spokojnie dalej...

sobota, 1 stycznia 2011

Dobry początek roku!

Justynka Kowalczyk wygrała dziś zawody Tour de Ski w biegu na 10 km, wprowadziła mnie tym zwycięstwem w dobry nastrój. Dzięki, Justynko!!! Jesteś dzielna i swymi sukcesami dajesz wiele radości fanom sportu. 
Niech Nowy Rok będzie dla Was ( i dla mnie, haha) pełen pomyślności, sukcesów, realizacji planów, zdrowia i Bożego błogosławieństwa!