niedziela, 29 kwietnia 2012

Powiew wiatru

Pompka znaleziona. Lakier oczyszczony. I pierwsza godzinka odczuwania wiatru i słońca. Sezon rowerowy rozpoczęty. Mimo kontuzji uda, po wyprawie bratysławsko-budapesztańskiej.

3 komentarze:

  1. Czasem rzeczywiście trzeba lekkiego klina, żeby organizm zaskoczył. Ostatnio zdarzyło mi się przesadzić z fitnessem po infekcji i jak nigdy miałam zakwasy. Praktycznie nie mogłam się ruszać. Mimo to zmusiłam się do wysiłku. Nordic walking działa bardzo dobrze, jest łagodny i świetnie rozgrzewa. Potem już rower, gimnastyka, tenis stołowy. Wkrótce mam nadzieję wrócić do regularnego pływania. To najlepsze, co może być. Ruch połączony z przyjemną pieszczotą wody. Sama rozkosz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. O rowerze nie wspominając. W mojej miejscowości to najlepszy środek transportu. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama jazda na rowerze jest ok, najgorzej zarzucenie kontuzjowanej nogi nad ramą rowerową to moment prawdy... W nocy przykleiłem na plecy plastry rozgrzewające i rano jest lepiej.

    OdpowiedzUsuń