środa, 27 czerwca 2012

Kto wygra mecz? Pobożniejszy..!?

Kardynał Stanisław Dziwisz zasłynął ostatnio profetyczną interpretacją wyniku meczu Polska-Grecja. Podobno nasz bramkarz nie obronił rzutu karnego sam z siebie, ale z mocy niebios zesłanych za pośrednictwem Jana Pawła II. Nasi już odpadli, bo widocznie nie byli tak pobożni, albo za mało wzywali pomocy świętych i błogosławionych. Zatem w świetle tej dziwiszowskiej interpretacji ciekawe, która drużyna występująca w polsko-ukraińskim turnieju może poszczycić się najbardziej pobożnymi zawodnikami i trenerami i zostanie mistrzem Europy: Niemcy (w końcu mają papieża), Włochy (u nich jest ciągle papież i mają wiele relikwii), Hiszpania czy Portugalia (mieli papieży i swego czasu mocno krzewili wiarę w Ameryce i swych koloniach)?

3 komentarze:

  1. Warto dodać, że trener Włochów Prandelli chodzi na piesze, nocne pielgrzymki po wygranych meczach (w czasie tego turnieju był już chyba na dwóch) i zapowiada, że po kolejnych wygranych na Euro będzie chodził na dłuższe pielgrzymki. Jak nic Włosi wygrają Euro...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pytanie czy to faktycznie nocne pielgrzymki do miejsc świętych, gorzej będzie jak wyjdzie, że to "rozrywkowe" eskapady. A tak na serio Pan Bóg "kibicuje" wszystkim równo, a wygra lepszy - nawet jeśli nim będzie ateista, czy grzesznik.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię gdy wygrywa drużyna, której nikt nie dawał szans. Zwykle przekornie kibicuję tym słabszym w opinii ludzkiej. Wczoraj cieszyłam się z sukcesu Włoch. Oczywiście jest to na pewno kamyczek do ogródka tych, którzy twierdzą, że wspomaganie "z góry" odgrywało tu istotną rolę. Wszak kilka dni przed meczem Włosi "nawiedzili" Łagiewniki... Jednak wydaje mi się, że nie tu trzeba szukać powodu porażki Niemców. Czasem pozycja lidera przeszkadza, zwłaszcza pewność co do opracowanych technik, przyzwyczajenia, brak głębszej refleksji. Potencjalnie słabsza drużyna stoi przed mniejszym naciskiem psychicznym (ponoć 3/4 kibiców na meczu, to byli Niemcy), ma więc większą swobodę w działaniu, może eksperymentować, grać elastycznie, przeskakiwać z taktyki w taktykę. Słowem - myśleć. A myślenie to połowa sukcesu w każdej dziedzinie.
    Dodam, że gdyby wygrali Niemcy, też bym się cieszyła. Tego dnia jednak bramka na stadionie w Warszawie była nie do zdobycia... Dopiero karny dał Niemcom honorowego gola.
    Kibice niemieccy płakali. Czy to dla nich tragedia narodowa?
    Nie rwałam włosów z głowy gdy przegrywali Polacy, choć miło było kibicować naszym. Zaskoczyła mnie jednak niemiło zmiana koncepcji fauli. Faul z angielska to nieładne zachowanie, brzydki postępek. A tu sprawozdawca sportowy stwierdza, że zawodnik bohatersko sfaulował przeciwnika i poświęcił się dla drużyny, ponieważ dostał żółtą kartkę. Zaraz, zaraz... Mam wrażenie, że nastąpiło jakieś odwrócenie zasad... W ogóle śmiesznie się patrzy na mecze od strony wzajemnego traktowania przeciwników. Czasem nie widać nawet w powtórce jakiegoś wielkiego faulu, a zawodnik skręca się z bólu, jednak gdy sędzia nie odgwiżdże wolnego, piłkarz natychmiast wstaje bez problemu, otrzepuje się i biegnie na swoją pozycję. Zrobił teatr, nie udało się, trudno. Z drugiej strony zawodnicy nauczyli się faulować bardzo skutecznie i prawie niedostrzegalnie. Wydaje się, że faulowanie stało się w piłce nożnej kolejnym ważnym elementem techniki zawodnika. Czy to jedno z najnowszych "osiągnięć" futbolu? Pozdrowienia z Zaczarowanego DŚ

    OdpowiedzUsuń