poniedziałek, 23 grudnia 2013

Łup

Wracam z pracy. Wychodzę z tramwaju i widzę jak z ławki spada na głowę mężczyzna. Aż gruchnęło. Podbiegam do faceta, zero kontaktu, nie reaguje, brak świadomości. Zatem dzwonię na pogotowie. A tam dyspozytor w pierwszym zdaniu pyta mnie, czy to nie pijak, a jeśli tak to mam zadzwonić na straż miejską. Wobec tego zapytałem go: czy bierze na siebie jeśli osobie która straciła świadomość coś się stanie. Dyspozytor coś tam wymamrotał i powiedziałem, że wyślę karetkę. Na koniec złośliwie rzucił, że teraz muszę czekać i stracę dużo czasu, a gdybym nie pozostał na miejscu to zostanę ukarany. Karetka po 10 minutach przyjeżdża i zabiera mężczyznę. I na koniec dwa pytania: czy osoba pijana, która ulega wypadkowi, nie podlega opiece medycznej? A drugie kto tych dyspozytorów uczy rozmów i czy ich zadaniem jest wysyłanie pomocy czy raczej odwodzenie od udzielenia pomocy? Historia z dyspozytorem wkurzyła mnie!!! I jak będę widział kogokolwiek potrzebującego pomocy zawsze będę starał się pomóc, nieważne czy to będzie osoba trzeźwa czy nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz