Dzisiaj obchodzę urodziny. 30 lat temu miałem 18 – tkę. Pamiętam, jak co godzinę generała przemawiał z „zatroskaną” miną. Gdy wracam wspomnieniami do tego czasu płakać mi się chce nad losem naszego kraju. Myślę, że stan wojenny był jedynie początkiem tego, co wydarzyło się 8 lat później. Komuniści dostali czas, aby wyselekcjonować tych opozycjonistów, którzy usiedli z nimi do rozmów przy „okrągłym stole”. Dzięki tej selekcji byli komuniści spotkali się z aktualnymi i dokonali podziału stołków. Karty rozdawali po „naszej” stronie byli towarzysze: Geremek, Michnik i Kuroń. Z polskiego społeczeństwa zakpiono. PZPR-owcy zrobili doskonały interes. Wprawdzie zrezygnowali z rządowych stanowisk, ale zyskali bezkarność i mogli spokojnie zbijać fortunę. Był to czas, kiedy palił im się grunt pod nogami. Wystarczyło poczekać jeszcze rok może dwa a byłoby po komunie. Znaleźli jednak dla siebie dobroczyńców. Znamienne jest to, że nikt z partyjnej góry nie poniósł kary za komunistyczne zbrodnie. W latach 90 – tych jedna z gazet wyznaczyła wysoką nagrodę pieniężną dla tego, kto poda choć jedno nazwisko bezrobotnego komunisty. Do dziś nikt nie odebrał tej nagrody. Jaruzelski, zabójcy bł. ks. Jerzego Popiełuszki brylują w dzisiejszych gazetach. Ci, którzy pałowali, mordowali w ubeckich katowniach mają wysokie emerytury. Tych, którzy domagają się rozliczeń i elementarnej sprawiedliwości wyzywa się w mediach od oszołomów, nienawistników. W szkolnych podręcznikach zanikają takie słowa, jak patriotyzm, ojczyzna. Daje do myślenia fakt, że nadal po 1989 r. nie jest możliwa w Polsce rzetelna dyskusja o zyskach i stratach okrągłego stołu. Obecnie rządzący starają się stworzyć z 4 czerwca 1989 r. mit założycielski niepodległej Polski, chociaż w MSW rządził gen. Czesław Kiszczak, w MON-ie gen. Florian Siwicki, a gen. Wojciech Jaruzelski przygotowywał się do objęcia funkcji prezydenta PRL, a potem RP. Mało, kto już pamięta, że nazwa PRL obowiązywała do końca 1989 r., również w okresie pierwszego półrocza rządu T. Mazowieckiego. Myślę, że brak rozliczeń z PRL jest przyczyną wielu polskich kłopotów. Największym problemem jest mała aktywność Polaków w życiu publicznym. Nasi rodacy są przekonani, że rządzący są bezkarni i nie ma sensu chodzenie do wyborów. Atmosfera bezkarności jest jednym ze skutków „grubej kreski”. Innym problemem jest zanikanie autorytetu najwyższych urzędów. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie obecność zdjęć urzędującego prezydenta lub premiera w miejscach publicznych? Tak było w czasach II RP. Wówczas Polacy przedwojenną RP uważali za swój kraj. Do dzisiaj pamiętam, jak mój dziadek, zwykły obywatel, wypowiadał się z wielkim szacunkiem o Marszałku. Obecna Polska nie ma takich autorytetów. Jeżeli są to musimy je szukać poza światem polityków. To jest prawdziwy dramat. Nie mamy prawdziwych przywódców. Gdy patrzę na te minione 30 lat widzę, że w Polsce wiele się zmieniło także w sferze moralnej. homoseksualistów, transseksualistów uważano za ludzi chorych, a dziś pozwala im się tą swoją odmiennością afiszować, nawet wybiera się ich do sejmu. Ktoś powie żyjemy w wolnym kraju. Mam pytanie czy wolność bez warto-ści jest wolnością. Czy standardy demokracji mają wyznaczać moralni nihiliści i libertyni. Czy te środowiska stworzą kraj, w którym normalni ludzie kochający Pana Boga będą mogli spokojnie żyć. Czy walczyliśmy o taką Polskę ...
Zatem Piotrze wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Zgadzam się z Tobą prawie we wszystkim. Ale portetów Tuska wieszać bym nie chciał. Bo nic nie robi dla narodu, zero troski, pozwala tylko by wszystko staczało się. Co do II RP wcale słodko wtedy też nie było, jeszcze większe bezrobocie, i wielkie te ukryte bo większość ludzi żyła na wsi, więc jakoś przeżyła z ziemi, ale bieda była... A co do autorytetu to często pała granatowego policjanta wbijała szacunek do marszałka Piłsudskiego, który taki moralny też nie był: dla drugiej żony zmienił wiarę na ewangelicką. Ale tak bywa, że dawne czasy lubimy idealizować. Pamietam jak na moich praktykach szkolnych zostałem wysłany po alkohol dla prezesów pewnej firmy, jak sobie wypili to zaczęli opowiadać jak działali pod stanu wojennego i jak jeździli po amunicje nad sowiecką granicę i jak Ruscy im wiaderkami przesypywali naboje i inne SB-ckie historie. I oni teraz kontrolują wszystko prasę, TV czyli ludzkie mózgi. Niestety, ale mam nadzieję, że się otrząśniemy.
Hans dziękuję za życzenia. Myślę, że mamy podobne poglądy. Pisząc o moim dziadku chciałem poruszy problem zaniku autorytetu naszej klasy politycznej. Oczywiście II RP to nie był kraj mlekiem i miodem płynący. Jednak miał swój etos. Żyli prawdziwi przywódcy. Jedni zakochani byli w Piłsudskim, inni w Dmowskim albo w Paderewskim lub Witosie. Teraz takich przywódców już nie ma. Twoja niechęć do Tuska jest zrozumiała. W pełni ją podzielam. To jest jeden z najgorszych premierów w historii naszego kraju. Jestem nauczycielem. Na każdym kroku widzę, jak PO rujnuje polską oświatę. Sam widzisz, jaki mamy problem braku autorytetów. Niestety obecnie rządzący wyrażają interesy owych prezesów. Też mam nadzieję, że Polacy w końcu pójdą po rozum do głowy. Obawiam się, że stanie się to, gdy wiele polskich rodzin zbankrutuje.
Dzisiaj obchodzę urodziny. 30 lat temu miałem 18 – tkę.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak co godzinę generała przemawiał z „zatroskaną” miną.
Gdy wracam wspomnieniami do tego czasu płakać mi się chce nad losem
naszego kraju. Myślę, że stan wojenny był jedynie początkiem tego, co
wydarzyło się 8 lat później. Komuniści dostali czas, aby
wyselekcjonować tych opozycjonistów, którzy usiedli z nimi do rozmów
przy „okrągłym stole”. Dzięki tej selekcji byli komuniści spotkali
się z aktualnymi i dokonali podziału stołków. Karty rozdawali po
„naszej” stronie byli towarzysze: Geremek, Michnik i Kuroń. Z
polskiego społeczeństwa zakpiono. PZPR-owcy zrobili doskonały interes.
Wprawdzie zrezygnowali z rządowych stanowisk, ale zyskali bezkarność i
mogli spokojnie zbijać fortunę. Był to czas, kiedy palił im się grunt
pod nogami. Wystarczyło poczekać jeszcze rok może dwa a byłoby po
komunie. Znaleźli jednak dla siebie dobroczyńców. Znamienne jest to, że
nikt z partyjnej góry nie poniósł kary za komunistyczne zbrodnie. W
latach 90 – tych jedna z gazet wyznaczyła wysoką nagrodę pieniężną
dla tego, kto poda choć jedno nazwisko bezrobotnego komunisty. Do dziś
nikt nie odebrał tej nagrody. Jaruzelski, zabójcy bł. ks. Jerzego
Popiełuszki brylują w dzisiejszych gazetach. Ci, którzy pałowali,
mordowali w ubeckich katowniach mają wysokie emerytury. Tych, którzy
domagają się rozliczeń i elementarnej sprawiedliwości wyzywa się w
mediach od oszołomów, nienawistników. W szkolnych podręcznikach
zanikają takie słowa, jak patriotyzm, ojczyzna. Daje do myślenia fakt,
że nadal po 1989 r. nie jest możliwa w Polsce rzetelna dyskusja o zyskach
i stratach okrągłego stołu. Obecnie rządzący starają się stworzyć
z 4 czerwca 1989 r. mit założycielski niepodległej Polski, chociaż w
MSW rządził gen. Czesław Kiszczak, w MON-ie gen. Florian Siwicki, a gen.
Wojciech Jaruzelski przygotowywał się do objęcia funkcji prezydenta PRL,
a potem RP. Mało, kto już pamięta, że nazwa PRL obowiązywała do
końca 1989 r., również w okresie pierwszego półrocza rządu T.
Mazowieckiego.
Myślę, że brak rozliczeń z PRL jest przyczyną wielu polskich
kłopotów. Największym problemem jest mała aktywność Polaków w życiu
publicznym. Nasi rodacy są przekonani, że rządzący są bezkarni i nie
ma sensu chodzenie do wyborów. Atmosfera bezkarności jest jednym ze
skutków „grubej kreski”. Innym problemem jest zanikanie autorytetu
najwyższych urzędów. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie obecność
zdjęć urzędującego prezydenta lub premiera w miejscach publicznych? Tak
było w czasach II RP. Wówczas Polacy przedwojenną RP uważali za swój
kraj. Do dzisiaj pamiętam, jak mój dziadek, zwykły obywatel, wypowiadał
się z wielkim szacunkiem o Marszałku. Obecna Polska nie ma takich
autorytetów. Jeżeli są to musimy je szukać poza światem polityków. To
jest prawdziwy dramat. Nie mamy prawdziwych przywódców.
Gdy patrzę na te minione 30 lat widzę, że w Polsce wiele się zmieniło
także w sferze moralnej. homoseksualistów, transseksualistów uważano za
ludzi chorych, a dziś pozwala im się tą swoją odmiennością
afiszować, nawet wybiera się ich do sejmu. Ktoś powie żyjemy w wolnym
kraju. Mam pytanie czy wolność bez warto-ści jest wolnością. Czy
standardy demokracji mają wyznaczać moralni nihiliści i libertyni. Czy
te środowiska stworzą kraj, w którym normalni ludzie kochający Pana
Boga będą mogli spokojnie żyć. Czy walczyliśmy o taką Polskę ...
Zatem Piotrze wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Zgadzam się z Tobą prawie we wszystkim. Ale portetów Tuska wieszać bym nie chciał. Bo nic nie robi dla narodu, zero troski, pozwala tylko by wszystko staczało się. Co do II RP wcale słodko wtedy też nie było, jeszcze większe bezrobocie, i wielkie te ukryte bo większość ludzi żyła na wsi, więc jakoś przeżyła z ziemi, ale bieda była... A co do autorytetu to często pała granatowego policjanta wbijała szacunek do marszałka Piłsudskiego, który taki moralny też nie był: dla drugiej żony zmienił wiarę na ewangelicką. Ale tak bywa, że dawne czasy lubimy idealizować. Pamietam jak na moich praktykach szkolnych zostałem wysłany po alkohol dla prezesów pewnej firmy, jak sobie wypili to zaczęli opowiadać jak działali pod stanu wojennego i jak jeździli po amunicje nad sowiecką granicę i jak Ruscy im wiaderkami przesypywali naboje i inne SB-ckie historie. I oni teraz kontrolują wszystko prasę, TV czyli ludzkie mózgi. Niestety, ale mam nadzieję, że się otrząśniemy.
OdpowiedzUsuńHans dziękuję za życzenia. Myślę, że mamy podobne poglądy. Pisząc o moim dziadku chciałem poruszy problem zaniku autorytetu naszej klasy politycznej. Oczywiście II RP to nie był kraj mlekiem i miodem płynący. Jednak miał swój etos. Żyli prawdziwi przywódcy. Jedni zakochani byli w Piłsudskim, inni w Dmowskim albo w Paderewskim lub Witosie. Teraz takich przywódców już nie ma. Twoja niechęć do Tuska jest zrozumiała. W pełni ją podzielam. To jest jeden z najgorszych premierów w historii naszego kraju. Jestem nauczycielem. Na każdym kroku widzę, jak PO rujnuje polską oświatę.
OdpowiedzUsuńSam widzisz, jaki mamy problem braku autorytetów. Niestety obecnie rządzący wyrażają interesy owych prezesów. Też mam nadzieję, że Polacy w końcu pójdą po rozum do głowy. Obawiam się, że stanie się to, gdy wiele polskich rodzin zbankrutuje.