piątek, 4 listopada 2011

Tramwajowy salon kosmetyczny

Obrazek z warszawskiego tramwaju. Kobieta w średnim wieku, dość dobrze ubrana, siedziała w tramwaju. Wyciągnęła obcinacz do paznokci i rozpoczęła je obcinać. Obcinki spadały na podłogę szynobusa. Z butów damy nie wystawała słoma, ale i tak powiało wiochą...

1 komentarz:

  1. Nie lubię określenia "wiocha". U mnie, na wsi, dzieci do obcych odzywają się grzecznie, z szacunkiem, często pierwsze mówią "dzień dobry", a jak mieszkałam w dużym mieście, odwiedzając pobliską podstawówkę żeby zabrać stamtąd moje dziecko, słyszałam steki przekleństw i nierzadko byłam popychana przez wyrywających ze szkoły małolatów. Dalej - idzie sobie nastolatek w bluzie, kaptur na głowie, koło kościoła w mojej małej miejscowości i... żegna się zamaszyście. Widziałeś coś takiego w Warszawie? Oczywiście nie można niczego generalizować.
    Pani, o której mowa wykazała się brakiem elementarnej kultury, taktu i poczucia estetyki, czyli smaku. Tak, smaku, jakby powiedział Herbert. A Ty jesteś miłośnikiem piękna i takie sceny Cię mocno poruszają. Nie dziwię się. Jednak ogólny trend, zwłaszcza medialny, to świat Big Brother'a, podglądanie życia w jego najbardziej przyziemnych aspektach, reality shows, pełne kłótni, agresji, wulgarności, nawet sprośności, obtaczanych w brzydocie. Tym syceni ludzie wydają zgniłe owoce, nie mają hamulców. Intymność przestała być w cenie. Elegancja, dobry ton, maniery... O, tempora, o mores!
    Pozdrowienia dla szanownego Hansa!
    (no tośmy sobie ponarzekali)

    OdpowiedzUsuń