Jedna z medialnych twarzy SLD w sprawie krzyża pod pałacem prezydenckim oburzała się, że mniejszość (obrońcy krzyża) narzuca swoje poglądy większości. Czyżby SLD zapomniała o tym, że w ich programie jest obrona wszelkich mniejszości: homoseksualistów, dyskryminowanych rasowo, narodowościowo i religijnie?
Oburzają się, że biskupi nie zbyt energicznie zaangażowali się w sprawę przeniesienia krzyża. A powinni się cieszyć, że kościół hierarchiczny nie miesza się do polityki, o co się tak głośno domagają. W tym wypadku sprawa krzyża to sprawa politycznych walk i utarczek. Szkoda tylko, że święty znak miłości Boga do nas staje się świadectwem niezgody, nienawiści i bluźnierstw dokonujących się na placu przed pałacem.
I jeszcze jedna opinia SLD "martwią" się, że kościół jest nie słuchany przez obrońców krzyża. Wielkie odkrycie! Jacy "zatroskani", a zapominają, że robią wszystko by ludzie nie słuchali nauki Kościoła: nie chodzili na niedzielną Eucharystię, nie słuchali w sprawach moralnych, propagują rozwody, rozwiązłość, wolne związki, homoseksualizm. A teraz tacy zatroskani o autorytet Kościoła, wzruszające? a może jednak skleroza? albo brak logiki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz