Czerwiec upływa mi w podróżach: krótszych i dłuższych, tych obowiązkowych, no i tych z potrzeby serca. Męczą mnie powoli te setki kilometrów spędzonych za kółkiem kierownicy (podziwiam zawodowych kierowców). Lubie podróżować, ale tego jest już za dużo. To wyjazd do Rzeszowa, to do Krakowa, to w okolice Kielc, to na Sląsk, to znów do Krakowa, to za Poznań. Odzywa się powoli duch domatora, ale przede mną w tym miesiącu przynajmniej dwa dłuższe wyjazdy. Pobłogosław Jezu drogi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz