piątek, 11 marca 2011

Antyklerykalna "młocka" Łukasza Cranacha Starszego

Lucas Cranach d. A., Kobiety napadają na duchownych, po 1537.
Na rysunku artysta przedstawia jak kobiety "młócą" kler cepami i widłami.
A tu małe zleconko dla katolickich biskupów:
Biskupi Ernest z Magdeburga i Albrecht z Brandenburga
z modelem kaplicy
Zadziwił mnie antyklerykalizm Łukasza Cranacha Starszego (1472-1553). W jego pracach można dostrzec silne negatywne emocje wobec kleru (nienawiść) i Kościoła rzymskiego. Stąd nieprzypadkowo uznawany jest za oficjalnego artystę reformacji. Ten niemiecki malarz i grafik odrodzenia tworzył na dworze elektora saskiego Fryderyka Mądrego. Prywatnie Cranach był przyjacielem Lutra i Filipa Melanchtona, których poznał w Wittenberdze. Był wraz ze swą żoną świadkiem na ślubie Marcina Lutra z Katarzyną von Bora, byłej zakonnicy. Później został ojcem chrzestnym najstarszego syna Lutra, Johannesa. Często na zlecenie elektora saskiego portretował Lutra. Sympatii dla niego i reformacji nie ukrywał i przyczynił się wydatnie do jej rozprzestrzeniania poprzez swoją grafikę. W 1522 ukazał się przekład Biblii z ilustracjami Cranacha. Jego zaangażowanie i działalność malarsko-graficzna miała wpływ na sukces reformacji w Niemczech. Był bardzo pracowitym i "wydajnym" artystą: spod jego ręki wyszło ponad 5000 dzieł. Obecnie możemy znaleźć około 1000 obrazów w muzeach i kościołach. Niewątpliwie był tubą propagandową reformacji, to jednak nie gardził katolickim groszem stąd z powodzeniem pracował dla katolickich klientów dla arcybiskupa Albrechta brandenburskiego czy księcia Jerzego Brodatego.
Tu dostaje się biskupom i innym duchownym od kobiet i dzieci, 1537.

4 komentarze:

  1. Protestanci, jak sama nazwa wskazuje, oparli ustalenie swojej tożsamości na ostrym przeciwstawieniu się Kościołowi Katolickiemu. Wrogość w stosunku do kleru, bardziej bezpośrednia w tamtych czasach, w niektórych współczesnych nurtach protestantyzmu nie straciła wiele ze swojej zjadliwości, choć dotknięte nią są raczej odłamy, swoistego rodzaju sekty, nie główne Kościoły. Luteranie w mieście, z którego pochodzę byli zwykle dobrymi, uczciwymi ludźmi, życzliwymi sąsiadami. Natomiast niedaleko, w górach zbierała się grupa Zielonoświątkowców. Mieli swojego 'guru',człowieka ziejącego wprost nienawiścią do wszystkiego co katolickie. Gdy tam pojechałam, 'bombardowali' mnie 'miłością', pilnowali, żebym nieustannie przebywała z kimś z ich grupy, brali na wieczorne wykłady o tym jaki Kościół Rzymski jest 'be'. Ta 'edukacja' miała na celu doprowadzenie mnie do ponownego chrztu, tym razem u nich, bo naszego nie uznają.
    Zaprzyjaźniłam się też z dziewczyną z Walii, która za każdym razem gdy się spotkałyśmy pytała czy nadal jestem w Kościele Katolickim. Dziwiła mi się, choć sama należała do dziwnego odłamu, w którym uderzające było zagubienie, chaos, czuło się że ci ludzie są jak owce bez pasterza, miotane lada podmuchem. Ich siła polegała na silnym przeciwstawieniu się temu, co katolickie, nie światu, nie szatanowi. Obawiam się, że wręcz utożsamiali KK ze złem tego świata. W takich warunkach nie może być mowy o ekumenizmie. Szczęśliwie główne religie protestanckie maja rozsądniejszych pasterzy. Z pewnością świetnie się w tych sprawach orientujesz. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy 'religie protestanckie', to precyzyjne określenie. Chyba raczej odłam, Kościół,itd.

    OdpowiedzUsuń
  3. religia to określenie szersze dotyczy calego chrześcijaństwa, islamu, judaizmu itd., w tym przypadku chodzi o część jakiejś religii, stąd precyzyjniejsze określenie to wyznanie (bądź denominacja): np. wyznanie ewangelicko-augsburskie. Kościół katolicki wobec wyznań wyrosłych z gruntu reformacji stosuje okreslenie: wspólnoty, natomiast wobec prawosławnych: Kościół.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za wyjaśnienie.
    Serdeczne pozdrowienia. :-)

    OdpowiedzUsuń