niedziela, 24 kwietnia 2011

Wielkanocne bieganie

Popołudniu udałem się do mojego lasu pobiegać. Było super, cichutko, brak wiatru, ciepło (mimo, że poza lasem wiało porządnie), no i miałem przygodę. W środku lasu spotkałem młodą biegaczkę, która się zgubiła w lesie (przyznam, że początkowo kilkakrotnie mi się to zdarzało, tak że znajdowałem się w sąsiedniej miejscowości i zamiast godzinnego biegania wychodziły 2 z hakiem), stąd pomogłem jej i truchcikiem gaworząc wyprowadziłem ją na "wolność", haha. Chyba faktycznie kobiety szybko tracą orientacje w terenie. 

1 komentarz:

  1. Tak jest, ale myślę, że to jest także kwestia celów i strategii. Mężczyzna idąc do lasu (dawniej na łowy, a teraz np. pobiegać :-), zwraca uwagę na punkty orientacyjne. Skręciłem w prawo przy krzaku o dziwnym kształcie, potem prosto do zwalonego pnia. Po lewej jeziorko, itd. Kobieta idąc do lasu chłonie naturę całą sobą, czuje ją, zachwyca się szczegółami, ale nie myśli o drodze. A nawet jeśli myśli, łatwo gubi się myląc kierunki. To jedna z atawistycznych różnic między płciami - wykształciliśmy to, co było potrzebne. Kobiety rzadziej opuszczały domostwa, ich najbliższe otoczenie, mężczyźni musieli polować, zdobywać nowe tereny, orientować się w kierunkach świata, obserwować bacznie przyrodę, nie od strony jej piękna, a przydatności i zagrożeń.
    A jak miło tak w środku lasu spotkać prawdziwego mężczyznę, który pomoże się odnaleźć, hahaha... Dla takiej przygody warto się zgubić! Troszkę tej młodej biegaczce zazdroszczę... ;-)

    OdpowiedzUsuń