piątek, 8 kwietnia 2011

Rycerz przy stole

Ilustracja z Tres Riches Heures (Brewiarza księcia Berry), ok. 1410 
Dziś kilka słów o zachowaniu się rycerza przy stole w średniowiecznej Europie. Przodujące grupy, wyższe warstwy średniowiecza (kręgi rycersko-dworskie, ale uwaga nie całe rycerstwo) mają świadomość obyczajnego zachowania, roli wykwintnych manier towarzyskich. Używa się na ich określenie terminu kurtuazja (fran. Courtoisie, ang. Courtesy), czyli jest to sposób bycia przyjęty na dworach. Przepisy dworności, kurtuazji (niem. Hofzucht) przeznaczone są dla warstwy wyższej (rycerstwa) skupionej na dworach wokół wielkich panów feudalnych. Szlachetne dworskie zachowanie przeciwstawione jest nieokrzesanym obyczajom chłopów.
W tym okresie ujmuje się świat jako uproszczony, dualistycznie, albo – albo: są przyjaciele albo wrogowie, doznania przyjemne i nieprzyjemne, ludzie dobrzy lub źli. „Idź śladem pobożnego i gniewaj się na złego”.
Jak ma się rycerz zachowywać przy stole? „Szlachetnym mężom nie wypada tą samą łyżką z innymi jadać”.
Nie wypada nadgryzioną kromkę chleba maczać ponownie we wspólnej misie, bo tak robią chłopi. Nie wrzuca się obgryzionych kości do wspólnej miski, rzuca się je na ziemię. Nie smarkamy nosa w obrus. Nie było wtedy chusteczek do nosa, ale nie należało tego robić w obrus. Nie sapać i nie mlaskać przy jedzeniu. Nie drapać się tą samą ręką, lecz kaftanem, bowiem ręką każdy brał jadło ze wspólnego półmiska, stąd nie należało dłubać nią w uchu, nosie lub oku, lecz przez „materiał”. Przed posiłkiem należy umyć ręce. Jeśli nie ma się ręcznika, nie wycierać rąk o kubrak, lecz należy poczekać aż wyschną. W przypadku gdy siedzi obok nas sąsiad przy stole jeść nie ręką najbliższą od sąsiada, lecz drugą.
Co ciekawe istniał jednakowy standard zachowań w całej średniowiecznej Europie. Stanowi on świadectwo określonej struktury społeczeństwa średniowiecznego i jej specyficznej psyche. Jak winno wyglądać właściwe zachowanie przy średniowiecznym stole:
- nakaz modlitwy przed posiłkiem
- siadać na miejscu wskazanym
- nie dłubać w nosie i uchu, nie drapać się
- nie rozkładać się łokciami
- mieć wesołą minę, ale nie mówić zbyt wiele
- nie rzucać się łapczywie na jedzenie
- nie należy wkladać do wspólnej miski kęsa, które się miało w ustach
- nie zanurzać kęsa mięsa w solniczce
- nie dłubać nożem w zebach
- nie spulawać na stół ani pod.
- nie zasypiaj przy stole itp.
W czasie uczty półmiski wnoszone są bez określonej kolejności. Każdy bierze to, na co ma ochotę. Je się ze wspólnych mis. Mięsiwa (pokarm o konsystencji stałej) bierze się ręką, potrawy płynne – czerpakiem lub łyzka. Często się pije zupy i sosy. Talerze i miski podnosi się do ust. Nie ma osobnych naczyń, czy sztućców, do wszystkiego wspólny nóż, jedna łyżka. Pije się ze wspólnych szklanic. Często dwie osoby jedzą z jednego talerza. W przypadku sięgania do półmiska czy mycia rąk pierwszeństwo ma osoba wyższa rangą społeczną.
Tak wygląda standard techniki jedzenia panujący w średniowieczu. Taki sposób jedzenia jest czymś naturalnym. I nie jest kwestia braku zastawy stołowej, bo bywa bardzo bogata często ze złota, kryształu, koralu. Ale je się w taki sposób. U schyłku średniowiecza pojawia się widelec, jako narzędzie wybierania kęsów ze wspólnej miski. Od XVI w. widelec z Włoch rozchodzi się po Europie. We Francji na dworze Henryka III śmiano się z tej nowinki pochodzącej z Wenecji, że połowa kęsów spada z widelca w drodze do ust. My jesteśmy przyzwyczajeni do widelca od dzieciństwa, a tu dopiero wprowadzano zwyczaj jedzenia widelcem. Jeszcze w XVII wieku widelec był przedmiotem zbytku, wykonany ze złota lub srebra, nie spotykanym poza wyższymi sferami.
Formy zachowań przy stole nie są czymś, co da się wyizolować od kontekstu społecznego, są wycinkiem ogółu społecznie ukształtowanych form zachowania, ściśle powiązane z wszystkimi przejawami sposobu życia i strukturą ich egzystencji. Nie można ich oceniać w kategoriach negatywnych, braku ucywilizowania lub braku odpowiedniej wiedzy, bowiem te formy zachowań odpowiadały wewnętrznym potrzebom ludzi średniowiecza, uznawali je za sensowne i konieczne. Jedzą i zachowują się zgodnie z przyjętymi w ich okresie regułami. W tych regułach wyraża się także stosunek do drugiego człowieka, inne reakcje emocjonalne na cielesność, większe zrozumienie do fizjologii drugiego człowieka, brak skrępowania. Czy to należy definiować jako złe? W naszej odmiennej mentalności, w innych uwarunkowaniach kulturowych takie zachowania mogą być odczuwane jako niezbyt powabne, lub nawet przykre. Można postawić pytanie, czy w naszych czasach nie wznosi się przegrody pomiędzy ciałami ludzi, które przejawia się np. w zakłopotaniu czy zawstydzeniu na sam widok pewnych czynności fizjologicznych, niechęci zbliżenia się do czegoś, co zetknęło się z ustami lub ręką innego człowieka, lękiem przed dotykiem. Żyjemy w innej kulturze, ale czy lepszej? Na pewno innej…

2 komentarze:

  1. Naszą kulturę można by określić mianem 'higienicznej'. W Średniowieczu, między innymi z powodu braku cielesnego dystansu właśnie, szerzyły się epidemie. Teraz jesteśmy dużo bardziej wyjałowieni, a zarazem świadomi zagrożeń wypływających z przypadkowych kontaktów z bliźnimi, stąd nawet w Kościele niechęć do 'ręcznego' przekazywania znaku pokoju...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rycerze Okrągłego Stołu...Piękna legenda o królu Arturze, Sir Lancelocie - najwspanialszym z jego rycerzy i jego (wzajemnej) miłości do żony króla - Ginewry...
    Tak mi się skojarzyło...

    OdpowiedzUsuń