Po wieczornej Eucharystii ledwie kapłan wszedł do zakrystii tłum młodzieży gimnazjalnej ruszył w jego kierunku z dzienniczkami w ręku. Przypuszczam, że to kandydaci do bierzmowania. Estetycznie brzydko to wyglądało. Wierni śpiewają pieśń, a tu lawa młodzieży prawie biegnąca przez kościół, przez prezbiterium do zakrystii, by być pierwszym/szą z podpisem wielebnego.
Rozmowa dwóch gimnazjalistów: Musimy jeszcze do końca października zaliczyć spowiedź. Chyba za daleko w tym momencie poszła biurokracja kościelna, by żądać podpisu ze spowiedzi. Owczy pęd za podpisami, zaliczeniami, a później bierzmowanie staje się tylko obowiązkowym sakramentem. I w praktyce okazuje się, że nie tyle dojrzałości chrześcijańskiej, tylko pożegnania z Kościołem i kościołem. Bardziej chyba należy kształcić ducha wolności i osobistego wyboru niż ducha musztry i przymusu. Jeśli chcesz... - mówił Jezus. Nie chcesz - trudno możesz odejść. Czy Jezus chciałby by Jego uczniowie biegali po podpisy, że byli na Jego wieczerzy. Absurd. Oni chcieli być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz